Targowisko próżności na FIWE 2017 cz.2

Targowisko próżności na FIWE 2017 cz.2

Drodzy Czytelnicy! Z pustego w próżne i Salomon nie naleje, choćby nie wiem co.

Przeglądając profile debiutantek, trafiłam na piękne dziewczę, wysoko sytuowane w tychże zawodach. Gorąco jej kibicowałam, kiedy była na scenie. Mój entuzjazm opadł równie szybko, co wcześniej – na widok jej idealnego ciała-wzrósł, kiedy przeczytałam kilka jej postów, cyt. „dzisiaj same cardio”, „jutro będę katować te maleństwo”, „gdzie te lato”… No błaaagaaaam…

Panowie też nie są lepsi. Bezbłędne sklecenie paru sensownych słów graniczy w niektórych przypadkach z cudem, ale prężenie się przed lustrem powinno według nich załatwić sprawę. A nie daj panie Boże, kiedy ktoś zakwestionuje ich formę na profilu publicznym pod publicznym postem. Gotowi są podpalić, zabić i zjeść nieszczęśnika, byle tylko nie osłabiał ich poczucia wartości i nie wpłynął na zminimalizowanie miłości i zachwytu jego „followersów”.

Pozowanie na scenie niekiedy potwierdza powyższe spostrzeżenia. Poza pozami obowiązkowymi zawodnicy prezentują w finale układy dowolne. Zamiast wykorzystać ten czas jak najpiękniej, ukazując harmonię ciała i muzyki, prężą bez końca bicepsy (mężczyźni) albo wypinają pośladki (kobiety), jakby chodziło tylko o afirmację siły i seksualności. Oczywiście to uogólnienie (jakkolwiek podparte obserwacją moją tudzież kilku innych osób mi towarzyszących) i nie dotyczy wszystkich startujących.

I tu dochodzimy do kolejnego problemu: seksualizacji sportu, szczególnie widocznej właśnie w zachowaniach kobiet -zawodniczek, już poza sceną, „ubranych” (mocno przesadziłam) na widowni w mini kostiumiki ze skóry, z biustami i pośladkami na wierzchu. Brakuje tylko pejczy i panów z obrożami na szyjach… Nie tyle przerażające, co przykre, że nawet tak piękny estetycznie sport zniża się do poziomu wulgarności i wyuzdania za sprawą ludzi, którzy za wszelką cenę chcą zaistnieć gdziekolwiek i jakkolwiek (!!!).

Współczesny kult ciała często wyklucza, a nie powinien wykluczać kultu mózgu. O tym najważniejszym organie zdaje się zapominać mnóstwo trenujących kulturystykę czy fitness. A wielu przydałby się także trening tej części ciała. „Organ nieużywany zanika” (pozwolę sobie przypomnieć), więc szanowni wielbiciele rzeźbiący swe ciała niczym posągi z brązu, nie zapominajcie o trenowaniu tej partii! I zapewniam, że nie wystarczy tu metoda splitu!

Barbara Jastrząb

Facebook Comments
1 comment

Artykuły użytkownika

Najnowsze

Najczęściej komentowane

Facebook Comments